środa, 3 września 2014

Blueberry nights

Oglądaliście film "Jagodowa miłość".... strasznie nudny. Ale to na szczęście nie jest post o kinie, a o makijażu, a jakże :)
Chciałam napisać o cieniach, które ostatnio sobie testuję. Są to wypiekane cienie Chanel, których do tej pory bardzo nie lubiłam. Jednak pewnego dnia marka Chanel postanowiła zmienić ich formułę i to był strzał w dziesiątkę, bo teraz są świetnie napigmentowane, trwałe i można ich używać na mokro! O, i od tego dnia je lubię :) Konsystencja cieni zmieniła się z twardej jak kamień, na jedwabistą i dosyć miękką, a pigment, który wcześniej w zasadzie nie istniał (tak, wyglądały ładnie tylko w pudełeczku, a na skórze sam shimmer) teraz jest bardzo intensywny.
Mam piękną limitowaną paletę nr. 234 z jesiennej kolekcji 2014 o wdzięcznej nazwie Poesie. Są to dosyć neutralne odcienie, które określiłabym brązami z kroplą różu i fioletu.








Do tych cieni postanowiłam dołożyć szminkę w jagodowym odcieniu Sephory nr R23.




2 komentarze: