poniedziałek, 30 lipca 2012

Ooh Andy!

Dzisiaj na szybko efekty sesji zdjęciowej dla Ooh Andy. Zajrzyjcie na ich stronę:
http://oohandy.com/

Mają świetną designerską biżuterię i ubrania. Ja jestem zakochana!

Przy sesji pracowało nam się razem bardzo miło :)






piątek, 27 lipca 2012

BB- test

Wszędzie słyszę bardzo pozytywne opinie o nowym kremie/podkładzie Garniera BB. Latem nie lubię obciążać swojej skóry ciężkimi, kryjącymi podkładami, natomiast moja cera nie jest na tyle idealna, abym mogła sobie pozwolić na nie nakładanie absolutnie niczego. Wybrałam się więc do drogerii i kupiłam oba dostępne odcienie- kosmetyk jest dostępny w dwóch tonacjach: do cery jasnej i śniadej.





Producent informuje nas, że jest to produkt cudowny i działa na aż 5 sposobów:
nawilża i to 24 h na dobę
wyrównuje koloryt cery
ukrywa niedoskonałości
rozświetla
i dzięki SPF15 daje nam podstawową ochronę przed UVA/UVB

Cóż takiego w sobie ma, że działa tak wielozadaniowo?
Witaminę C- Działa antyoksydacyjnie i rozświetlająco
Pigmenty mineralne Beauty Balm Perfector- zapewniają efekt nieskazitelnej cery
Formułę nawilżająco 24h
i filtry- zapewne chemiczne, bo producent nic więcej na ich temat nie mówi (nie wiem czy wiecie, ale filtry mogą być również mineralne).

Konsystencję ma rzeczywiście fajną i bardzo lekką- troszeczkę przypomina mi mus.


Czas na test na skórze. Niestety muszę wrzucić foto swojej twarzy kompletnie bez makijażu :)









W ramach podsumowania potwierdzić mogę, że krem fajnie nawilża (co do 24 godzin to ciężko stwierdzić, ale na pewno brzmi dobrze).

Ładnie wyrównuje też koloryt cery i ukrywa rozszerzone pory (które są moją wielką zmorą), chociaż jeżeli chodzi o niedoskonałości to moim zdaniem potrzebują dodatkowego przykrycia.

I jeszcze jedno, jeżeli ktoś z Was ma skórę tłustą lub mieszaną- czyli męczy się z wybłyszczaniem to ostrzegam, że BB nie ma kompletnie żadnych właściwości matujących. Cera po godzinie świeci się jak latarnia. Podsumowując, albo się pogodzicie z ciągłym matowieniem (chyba, że kompletnie olewacie temat świecenia), albo produkt możecie sobie odpuścić i poszukać czegoś co przedłuża mat.

Co do rozświetlenia, to skóra rzeczywiście wygląda świeżo i zdrowo.
W każdym razie polecam, od kiedy wypróbowałam używam codziennie :)



środa, 25 lipca 2012

Róż totalny

Chociaż na wybiegach poajwiły się już jesienne kolekcje, ja wolę jednak pozostać jeszcze w tematach wakacyjnych. Do jesieni wcale mi się nie spieszy- jeszcze się nie nacieszyłam latem (chociaż o urlopie w tym roku moge tylko pomarzyć :/). A nadchodzi kolejna fala upałów!
Bardzo się cieszę, że latem zawsze w makijażu goszczą intensywne i soczyste kolory, a w tym sezonie panuje istny kolorowy zawrót głowy. Jednym z mocnych trendów był nasycony róż- na powiekach, na ustach, na paznokciach i... na włosach. Oczywiście nie wszystko na raz. Kreatorzy stawiali na jeden mocny akcent, i o ile różowe usta chyba wszyscy kochamy, to róż na powiekach budzi wątpliwości. Ja mówię TAK!

Kilka przykładów z wybiegów:




Moja wersja różu skupiła sie jednak na powiekach, ponieważ jest to coś niecodziennego i świetnie podkresla niebieską tęczówkę! Nie jest to makijaż aż tak pojechany jak te z pokazów, ale raczej coś, w czym myślę większość z Was zgodziłaby się wyjśc na ulicę.

Oto efekty :)



Użyłam:



poniedziałek, 23 lipca 2012

the 20-ties

W tym roku kreatorzy mody postanowili zaczerpnąć z tej epoki. Na wybiegach pojawiły się charakterystyczne sukienki z obniżonym stanem wzbogacone o zdobienia w stylu art deco i duuuuużo złota.
Moda z tamtego okresu nie jest moją ulubioną, ponieważ trochę pomija zalety kobiecej sylwetki, a ja uwielbiam podkreśloną talię! Te luźne kroje były poniekąd manifestem uwolnienia się kobiet z krępujących gorsetów i ciężkich sukni. Ukłon w stronę Chanell, któraprężnie wtedy działała :) Można powiedzieć, że wyemancypowane panie tamtych czasów są pionierkami, jeżeli chodzi o styl "na chłopczycę", chociaż spodnie weszły do mody dopiero jakiś czas później. Niemniej jednak uważam, że w tego typu kreacjach dobrze wyglądają jedynie szczupłe i najlepiej wysokie kobiety.


Jeżeli chodzi o makijaż, to szczerze mówiąc był nieco dziwaczny i klaunowaty, jak na mój gust. Panie goliły sobie brwi i rysowały cieniutkie kreski w kształcie zaokrąglonych łuków, aby spojrzenie sprawiało wrażenie smutnego. Oczy podkreślały mocno ciemnym cieniem, a usta malowały jak laleczki, czy gejsze- na kształt serca, ciemną lub krwisto czerwoną szminką.



Zdecydowanie wolę współczesną wersję tego makijażu, która co prawda odpowiadać będzie jedynie odważnym kobietom, bo niewiele znajdziemy zwolenniczek podkreślania jednocześnie oczu i ust.


Fale na włosach są zdecydowanie moim ulubionym elementem tamtej dekady. Spróbowałam ich na sobie :) Oto jak ta próba wyglądała krok po kroku.

Najlepiej włosy zwilżyć wodą i wetrzeć w nie żel, bądź inny specyfik do modelowania.



Zczesujemy pasmo włosów do dołu i podciągamy do góry tworząc pierwszy grzbiet fali. Przytrzymujemy palcem.


Formujemy drugi grzbiet fali. Możecie przypiąć część włosów spinką i poczekać aż przeschną i kształt się utrwali.



Końcówkę pasemka przypięłam wsuwką i zebrałam razem z resztą włosów do kucyka.

A tak wygląda efekt końcowy :)





piątek, 20 lipca 2012

Pleć pleciugo

Wszelkiego rodzaju warkocze i inne plecionki na szczęście jakoś nie chcą wyjść z mody :) A mi się baaaardzo podobają. Wyglądają delikatnie, romantycznie, bardzo kobieco i są mega praktyczne na upały (które ponoć mają niedługo powrócić).

All kinds of braids and other plaites luckily seems not to go anywhere when it comes to fashion :) And I like them a LOT! They look delicate, romantic, feminine and the're really practical for summer heat (coming soon again apparently).

Kto lansował takie fryzury na wybiegach?

Who promoted this kind of hairdo on the runways?




Warkoczową sesje zdjęciową miała także Anja Rubik, bodajże dla Glamoura.



Sprawa łatwa nie jest. Trzeba mieć wprawę w robieniu dobieranych warkoczy, a ich też istnieje kilka rodzajów. W dodatku jeszcze dobrze mieć wytrenowane ręce- bo zrobienie tego na swojej własnej głowie mozna przypłacić zakwasami- szczególnie jeżeli jakoś nie chce wyjść i zaplatamy po kilka razy, aż trafia nas szlag i kończy się zwykłym koczkiem"zawijańcem" na czubku głowy- mi się tak zdarza :P.

It's not easy. You should be skilled in making french pleat (and there is severel types of them) and have well- trained arms, becouse doing it on your own head can be payed by soreness, especially if it doesn't want to come out the way it should be. You braid it over and over again untill you end up with old good high bun- well I do :P.

Jeżeli macie pod ręką kogoś, kto sobie radzi z dobierańcami to proście o pomoc :) Wielkie ułatwienie!
If you know or live with someone who copes with braides, ask for help :) Great simplification!

Zamiast korony na początek proponuję coś, moim zdaniem- łatwiejszego. Warkocz francuski odwrotny :)

Instead of braid crown I suggest something, in my opinion easier for the start.  Inverse french pleat :)

Pierwszy krok to głowa w dół- tak jak zalecane jest, aby suszyć włosy, by zyskac większą objętość. Warkocz zaczynamy pleść nie od czubka głowy, ale od karku.

The first step- head down- just like you do it when you're drying your hair. Start form the neck, not from the top of your head.


Pogodzić sie trzeba z faktem, że nie widzimy co robimy i może nie być to ekstra równe :) Nie zrażając się, pleciemy jednak dalej.

Accept the fact that you can't see what you're doing so it can be not that even :)  Not discouraged  by that fact you go on.



Warkocz zaplatamy do końca, tak samo jak w przypadku zwykłego francuza. Zostanie nam w ręku kitka, z którą coś trzeba zrobić.

Make it to the end, just as in case of any ordinary french pleat. You'll end up with a tuft, which you have to do something with.




Zawiązujemy gumką i zwijamy końcówkę warkocza jak obważanek (tak, żeby schować gumkę rzecz jasna :)) i przytwierdzamy do głowy wsuwkami. O tak.

Bind it with a hairband, roll the tip of the braid up like a pretzel (of course hide the hairband:)) and pin it with slides. Just like this.




Na szczęście modne są fryzury lekko potargane, w nieładzie, więc wystające kosmyki (można je dodatkowo powyciagać) kwitujemy stwierdzeniem "tak miało być, nie znasz się" :P

Fortunately slightly tousled, messy hair are trendy, so protruding strands (you can even pull it out a little more) we comment with " it supposed to be like that, what do you know.." :P


Miłego weekendu :)
 Have a nice weekend :)

Pomysł spapugowałam od dziewczyn z Fabryki Marzeń, które zrobiły kiedyś taki fajowski warkocz mojej koleżance :)
I copied the idea from the girls of Fabryka Marzeń. They did this cool braid for my friend once :)


PS. I hope my english is going to get better with time :)

środa, 18 lipca 2012

odskocznia- czyli moje gotowanie

Miałam dzisiaj wolny dzień i chociaż malowanie pewnie nigdy mi się nie znudzi, z racji tego, że zajmuję sie nim na co dzień, czasem mam ochotę zrobić sobie dzień off.
Oprócz czytania książek i namiętnego oglądania seriali (jestem prawdziwym serialowym ćpunem, jak się wciągnę, znikam dla świata :P) bardzo lubię gotować, o czym pewnie będziecie jeszcze mięli okazję poczytać :)
Uwielbiam sezonowe owoce i kiedy pojawiają się maliny, truskawki, czereśnie itp. nie mogę się pochamować i kupuję kilogramami. Moi bliscy wiedzą, że nie tylko moje makijaże są mistrzowskie, ale też moje naleśniki. Robię je na różne sposoby, na słono ze szpinakeim i fetą, na ostro z mięsem i sosem meksykańskim i rzecz jasna- na słodko!

Dzisiaj kupiłam na straganie pod blokiem pyszne maliny i coś, co kocham nad życie- jagody! Ich połaczenie to smakowy geniusz.


Ciasto na naleśniki jest bardzo ważne. Moje musi być puszyste, odbobinę chrupiące i mega delikatne- po prostu rozpływać się w ustach. Nienawidze jak wyjdzie gumowate. Ble
Nie podam Wam proporcji, bo wszystko robię na oko- jak to artysta. kto by się przejmował miarkami? :P
W każdym razie na porcję dla 2-3 osób daję 2 albo 3 jajka (zależy ile mam w lodówce), mleko, wodę (najlepiej gazowaną) i skrobię kukurydzianą (ok 3 łyżek stołowych). Skrobia sprawia, że ciasto jest super delikatne- polecam wypróbować. Kiedy mam ochotę na lekke naleśniki całkowicie zastępuję mąkę skrobią. Konsystencja musi być rzadka i lejąca. O taka: (w sumie na zdjęciu wyglada jak mleko, w zasadzie jest tylko trochę bardziej gęste).


Do ciasta na koniec dodaję ok łyżki oleju, żeby naleśniki ładnie odchodziły, bo nigdy nie leję go później na patelnię.
Cokolwiek byście robili, ogromną rolę graja narzędzia, których używacie. W tym wypadku musi być dobra patelnia- taka do której nic nie przywiera. Ja mam tefala (reklama, reklama) i jest świetna. Kiedy ciasto się zetnie i brzegi zaczną odchodzić od patelni- to znak, że mozna odwracać :)


A usmażone wyglądają tak :)



Do umytych malin i jagód dodaję jogurt naturalny (najbardziej lubię ten w typie greckim, bo ma fajna konsystencję, jest natomiast bardziej tłusty- więc wybór należy do Was) i miód (bo cukier to biała śmierć :P). Tylko nie kupujcie tych wstrętnych sztucznych miodów z supermarketu. Ja wiem, że lejące się są fajne i wygodne w użyciu, ale w smaku w ogóle nie ma porównania! Ja mam miód z prawdziwej mazurskiej pasieki i jest boski!


Ładuję do naleśnika taki pyszny farsz i voila! Podaję oprószone cukrem pudrem (chociaż to tez biała śmierć :P) lub polane jogurtem z miodem i cynamonem.




poniedziałek, 16 lipca 2012

Fairytales


Od kiedy pamiętam wolałam przebywać w innych, magicznych, wymyślonych światach, niż w tym naszym, realnym. Wystarczyło otworzyć książkę i  wpaść w wir przygód, magii oraz szalonej odwagi i miłości. Wędrowałam z krasnoludami, tańczyłam z elfami, walczyłam u boku ludzi. Raz byłam księżniczką, a raz piratem, czy asasynem.  Domyślacie się więc, jaki jest mój ulubiony rodzaj literatury ;) Prawda jest taka, że fantastykę się kocha, albo kompletnie się jej nie rozumie i ja należę do tej pierwszej grupy ludzi.
Dlatego myślę, że moje imię idealnie do mnie pasuje.  Uwielbiam czasem odpłynąć do swojej krainy czarów :) Myślę też, że moja makijażowa pasja wynika poniekąd z tego umiłowania do fantasy. Lubię upiększać świat, sprawiać, że staje się odrobinę magiczny. Obserwowanie kobiet, które zmieniają się pod moimi pędzlami i dostrzegają, że są piękne- to prawdziwe czary.

Przedstawię Wam dzisiaj kilkoro ludzi, których podziwiam- ludzi, którzy tworzą rzeczy nie z tego świata.

Annie Leibovitz
Absolutnie genialna pani fotograf. Kocham jej prace! Oto kilka przykładów.





Pat McGarth

Makijażowy geniusz, wizjonerka i rewolucjonistka :)




 I ostatni mój idol na dzisiaj, co prawda nie z branży fashion&beauty, ale uwielbiam jego twórczość.

Alfons Mucha




Wiem, że obok takich osobowości moja własna twórczość z pewnością wyda się licha, ale co tam. W roli modelki ja (nie martwcie się, nie będzie się to aż tak często zdarzać ;)), a za zdjęcia dziękuję Kasi :*






Ostatnio poczytuję serię Siedem Królestw Cindy Williams Chimy. Bardzo wciągająca historia, w której mieszają się wątki ulicznego złodzieja i następczyni tronu. Walka o tron, magia, intrygi oraz rzecz jasna wątek miłosny :) Polecam, jeżeli ktoś lubi lekką literaturę fantasy.