czwartek, 20 grudnia 2012

So this is Christmas




Święta, święta... i pewnie wiele z Was myśli o takich prozaicznych i przyziemnych... oraz trochę próżnych sprawach (ale absolutnie niezwykle ważnych!!!) jak makijaż i strój, w jakim wystąpicie w wigilijny wieczór.
Co mi przychodzi do głowy kiedy myślę o makijażu na wigilijny wieczór? Otóż właśnie to, co zazwyczaj lansują koncerny kosmetyczne. Czyli:
 
Jednym słowem olśniewające czerwone lub bordowe usta i rozświetlone spojrzenie. No tak, wszystko to bardzo piękne, tylko że cholernie niepraktyczne podczas kolacji. Szminka podczas jedzenia się rozmazuje, zostaje na zębach- albo w ogóle po dzieleniu się opłatkiem masz ją wszędzie, tylko nie tam gdzie trzeba. Wierzcie mi, któregoś roku się pokusiłam. Szczerze odradzam :)
Od tamtej pory wolę wystąpić w wersji mniej glamour, za to bardziej praktycznej- jakimś cudem jakkolwiek bym się nie umalowała i tak na zdjęciach wychodzę idiotycznie.
W każdym razie, pokażę Wam kilka propozycji, które myślę, że świetnie się sprawdzą :)
Przede wszystkim moim zdaniem, żadnych mocnych, wymagających perfekcji kolorów na ustach! Już jak chcecie zrobić furorę, postawcie na oczy.
Moim typem jest makijaż w romantycznym, delikatnym wydaniu. Ewentualnie trochę mocniej podkreślone oko.
 
Te są fajne i naturalne. Można dodać trochę błysku w oku.

Tu propozycja z mocniejszym okiem w brązach i starym złocie. Usta zrobiłabym jaśniejsze :)
Co Wy myślicie? Macie już jakieś plany, pomysły?

sobota, 8 grudnia 2012

test maskar

Wiele z nas przez długi czas poszukiwało idealnej mascary. Wiele z nas wciąż poszukuje.... Postanowiłam zrobić mały test, który być może w jakimś stopniu pomoże znaleźć tą jedyną, lub przynajmniej wyeliminować te niegodne :)

Zaczynajmy


Na pierwszy ogień mascara Benefitu They're Real- tak popularna, że mogę zaryzykować śmiałe stwierdzenie, że niedługo przybierze miano kultowej.



Szczoteczka jak widać jest sylikonowa. Ciekawy układ, bo końcówka jest również pokryta wypustkami. Dodatkowo każda wypustka jest zakończona malutkim haczykiem. Producent obiecuje efekt rzęs powalających na kolana, teatralnych, niemal sztucznych. Ja twierdzę, że pięknie rozczesuje i wydłuża, natomiast nie daje aż takiej objętości, żeby nadawać wygląd sztucznych rzęs. Dla mnie natomiast nie jest to minusem- czy wszystko w dzisiejszych czasach musi być sztuczne lub dążyć do sztuczności?
Minus... lub plus (w zależności od oczekiwań) za trudności w zmywaniu. Pomimo, że nie jest wodoodporna, to sugeruję demakijaż płynem do kosmetyków wodoodpornych, bo zwykłym idzie to ciężko. W zamian za to deszczu czy śniegu bać się nie trzeba :)
Efekt na oku



Kolejna na tapecie Maybelline NY Collosal Volume Effect



Mascara z tzw średniej półki cenowej- co nie znaczy, że gorsza! Właściwie to muszę stronniczo stwierdzić, że bardzo ją lubię :) To mój subiektywny test, więc mam prawo :P Wielki plus za cenę i za fajną szczotkę- puchata i duża. Kolejna mascara z tych, co to robią wszystko, ale przede wszystkim stawia na objętość.
Ładnie rozczesuje, nie skleja i przy dwóch aplikacjach efekt pogrubienia jest widoczny- nie lubię efektu sztuczności, więc na moich zdjęciach nie zobaczycie rzęs ociekających tuszem. Różnice będą zapewne minimalne, ale mam nadzieję, że da się coś wychwycić.


Szczerze minusów nie widzę. Jest trwała, ale zmywa się bez większych problemów.

Next Sublime de Chanel



Szczoteczka sylikonowa o bardzo krótkich wypustkach- co mnie osobiście do gustu nie przypadło. Lubię to uczucie jak szczoteczka zatapia się w rzęsach. Tu mam uczucie jakbym jeździła po rzęsach patykiem. Przepraszam za kolokwialne porównanie :P
Wg. producenta wydłużająco- podkręcająca. Wg. mnie dająca baaaaardzo naturalne podkreślenie rzęs. Polecam osobom lubiącym efekt make up no make up. Nie pozostawia grudek, łatwo się zmywa.


Kolejna mascara z "wyższej półki" Helena Rubinstein Lash Queen Feline Extravaganza.




Wg. producenta pogrubiający i wydłużający. Może jestem uprzedzona, ale szczerze nie przepadam za mascarami HR, chociaż wiem, że kobiety z jakiegoś powodu je uwielbiają. Moim zdaniem, jak na ta cenę rewalacji nie ma. Tusz dosyć szybko wysycha i wtedy bardzo ciężko się nim pracuje, zostawia też grudki i się sypie. Więc generalnie u mnie minus.


Ostatni z testowanych to Smoky Lash od Make Up For Ever.





Szczoteczkę ma specyficzną i może na pierwszy rzut oka nie zachęca do spróbowania (wygląda jak oblepiona grudkami), ale zapewniam, że warto, jeżeli ktoś oczekuje efektu super zagęszczenia. Efekt nie przypomina make up no make up, ale nie o to chodzi w przypadku tej mascary. W dodatku ze zmywaniem nie ma żadnego problemu. Natomiast trzeba się pogodzić z myślą, że tusz ten nie przetrwa łez czy deszczu- i tu może mały minusik.


Sorry za zdjęcia, może nie obrazują tego tak jakbym chciała i moje oczy po wielokrotnym zmywaniu i malowaniu tuszem na nowo nie wyglądały już tak świeżo :)

A tu jeszcze wszystko razem dla porównania :)

piątek, 30 listopada 2012

Something wicked this way comes

Kiedyś Andrzejkowe wróżby miały na celu utwierdzenie się w przekonaniu, że gdzieś tam jest książę z bajki i kiedyś przybędzie, lub jeżeli nie książę, to przynajmniej przybędzie szybko i padnie na kolana prosząc o rękę.. równie szybko. Lano więc wosk przez dziurkę od klucza, obierano jabłka, ustawiano buty, ogołacano drzewa wiśniowe z gałązek, poszczono itd, itd... oby tylko dać sobie nadzieję na rychłe zamążpójście. W dzisiejszych czasach niewiele z nas aż tak intensywnie myśli o swojej matrymonialnej przyszłości, za to Andrzejki są okazją do spotkania się i zabawy.Na andrzejkowy wieczór, który- cokolwiek by mówić- jest przesycony magią proponuję Wam nieco magiczny, skrzący się makeup.

Once St. Andrew's Eve's divinations had to restrain young women in the belief that somewhere out there is a prince from a fairy tale, and one day he'll come, or if not prince, at least he'll come quickly and fall to his knees begging for their hand .. as quickly.
So they were pouring wax through the keyhole, peeling apples, placing shoes, strip cherry trees from branches, fasting, etc, etc. .. to only give them the hope for a speedy marriage.
 These days, few of us think so hard about their matrimonial future, but St. Andrew's Eve is an opportunity to meet and have fun.
At St. Andrew evening that- whatever you'll say-is infused with magic, I suggest you a little magical, glittering makeup.





wtorek, 20 listopada 2012

Pumpkin & green

Co prawda liści już na drzewach praktycznie nie ma, ale ja tęsknię za złotą, słoneczną jesienią i postanowiłam zrobić dla Was makijaż w jesiennych barwach :)
Oto on krok po kroku.






piątek, 16 listopada 2012

Wielki błękit

W nawiązaniu do ostatnich i dzisiejszych zdjęć chcę Wam przedstawić kilka faktów o kolorze niebieskim :) To jedna z podstawowych barw, dlatego tak często pojawia się w naszym życiu. Nie wiem czy wiecie, ale niebieski jest kolorem pełnym symboliki, oznacza np. uduchowienie, pokój, czystość, spokój, wodę, świeżość i chłód, ale też przyjaźń i przywiązanie do tradycji. Barwa ta ma szczególne znaczenie dla artystów, ponieważ symbolizuje również kreatywność, inspirację i dynamizm.
W starożytnej Grecji niebieski był kolorem poświęconym najwyższemu bóstwu Zeusowi, w Rzymie Jupiterowi. W średniowieczu przypisywano go Maryi, ponieważ niebieski barwnik pozyskiwany z lapis lazuli był potwornie drogi- był to wyraz szacunku i uznania jej boskości.
No, skoro już wiemy, że błękit jest kolorem szlachetnym, jeżeli nie boskim :), a w dodatku bardzo modnym, to pora przejść do obiecanego makijażu krok po kroku.







Ps.
 Tak przy okazji wielkiego błękitu, to właśnie wróciłam z Warszawianki. Wykupiłam sobie nawet wejście do strefy relaksu (sauny itd).... i się nie zrelaksowałam.
Kurcze, nie wiem- nazwijcie mnie pruderyjną wieśniarą, ale nie umiem się relaksować w otoczeniu  nagich męskich genitaliów, podczas gdy jednocześnie jeden z nagich panów namawia mnie bym zdjęła ręcznik! Ja wiem, że bla bla bla tak się właśnie korzysta z sauny bla bla bla, no ale cóż... chyba powinnam się dorobić prywatnej.
Swoją drogą panowie chyba kompleksów nie posiadają w ogóle....albo mają skłonności do ekshibicjonizmu.

wtorek, 6 listopada 2012

When the stars go blue

Czuję, że to ostatnie podrygi jesieni. Przynajmniej jeżeli chodzi o tą, którą ja lubię- słoneczną i pełną kolorów. Robi się szaro, ponuro, mokro i depresyjnie. Nie wiem jak ludzie z północy dają radę tak przez większą część roku! No, ale nie chciałam tylko ponarzekać :P

Makijaż oka w niebieskim kolorze- boimy się?
Raczej nasze kochane rodaczki, boimy. Dlaczego? Bo kojarzy się z panią  z zieleniaka, reliktem prl-u i różową, perlistą szminką na ustach- boimy się więc, kiczu.

Chciałabym pokazać, że zupełnie niepotrzebnie. Oczywiście trzeba uważać i dobrać dobry odcień do swojego typu urody (rude Pani powinny zachować szczególną ostrożność :)).
Wrzucam kilka jesiennych fotek, a niedługo krok po kroku :)




wtorek, 23 października 2012

Looking for perfection?

Wiele kobiet poszukuje szminki idealnej. Nie za jasnej, ale też nie za ciemnej, nie półtransparentnej, ale żeby było widać kolor... tylko nie za mocny! Żeby była czerwona, ale nie za bardzo czerwona, bez drobinek, ale żeby powiększała usta- Nie, nie błyszczyk! Żeby była trwała, ale dawała się zmyć bez najmniejszego problemu... itd, itd, itd. Tą litanię można by było ciągnąć w nieskończoność, bo drogie Panie- media, reklamy i producenci robią nam małe pranie mózgu. Takiej szminki nie ma! A jeżeli ktoś taką odkrył proszę o pilny kontakt- chcę o tym wiedzieć :)

Życie to sztuka kompromisu i chociaż kosmetyki są coraz lepsze, to w tej dziedzinie również musimy się na nie godzić.
Kiedy szminka jest półtransparentna, lekka i nawilżająca- będzie mniej trwała.
Kiedy szminka jest kremowa, gęsta, z dużą ilością pigmentu- będzie mniej nawilżenia, większa trwałość i intensywny kolor- do koloru trzeba się przyzwyczaić.

Wiele firm wprowadziło ostatnio szminkę ultratrwałą. Furorę robią tzw. lakiery do ust. Oto kilka przykładów:

Posiadam w swojej małej kolekcji dwie szminki Aqua Rouge od Make Up For Ever. Są rzeczywiście baaaaardzo trwałe. Jeżeli wybieracie się na imprezę i nie chcecie co kilka minut biegać do łazienki i patrzeć czy szminka przypadkiem się nie rozmazała to serdecznie polecam.



Po stronie kolorowej jest oczywiście właściwa szminka i efekt po jej zaschnięciu jest tak:

.

Czyli jest matowa. Po drugiej stronie jest błyszczyk, więc można uzyskać efekt super sexy winylowych ust :)

Mój test na trwałość:



Musicie mi uwierzyć na słowo, że tarłam bardzo mocno i jak widzicie rozmazała się tylko w tych miejscach, gdzie nie zdążyła porządnie zaschnąć.
Czym płacimy za tą niewiarygodną trwałość?
Otóż wysuszeniem ust i uczuciem ściągnięcia. Nie wiem jak Wy, ale ja się na to godzę- w końcu od czego są balsamy nawilżające? Komfort psychiczny (czy mi się nie rozmazała, nie starła, nie została na zębach????) podczas noszenia tej szminki jest dla mnie ważniejszy, a czerwonych ust nie noszę przecież codziennie :)
Co jest ważne? Używajcie jej w minimalnej ilości :) Inaczej brzydko się Wam skawali.

poniedziałek, 15 października 2012

Golden bird on halloween

Zgłębiłam troszeczkę genezę tego święta, bo takie rzeczy nie z tego świata zawsze mnie kręciły :) Może to dziwne, ale bardzo lubię cmentarze- ale nie w jakiś pokręcony sposób! Lubię ten panujący tam spokój i czasem wybieram się na spacery, oczywiście ZA DNIA! :P
Nie wiem czy wiecie, ale Halloween wcale nie wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych (tam przywędrowało dopiero w XIX wieku), a z Irlandii. Jego korzeni należy się doszukiwać w pogańskim, celtyckim święcie All Hallow's Eve, w trakcie którego by uczcić pamięć zmarłych płonęły ogniska i odprawiano modły. Oczywiście święto to miało powiązanie z czarną magią i odprawianiem czarów i rytuałów.
W obecnych czasach mocno się to wszystko zamerykanizowało, stąd też coraz większa popularność przebieranych imprez Halloweenowych. Oczywiście najprościej jest polać się ketchupem i udawać trupa, ale gdyby komuś chciało się włożyć w przebranie i makijaż więcej pracy to przedstawiam swoją wersję- trochę bardziej glamour :)