poniedziałek, 8 października 2012

My name is Bond...

To miał być relaksujący weekend w Olsztynie w hotelu ze spa... przypomnijcie mi, na wypadek gdybym kiedykolwiek chciała jeszcze zakupić ofertę wypoczynku w spa na gruponie, żebym tego NIE robiła! No, ale nie będę się rozpisywać o nielimitowanym dostępnie do strefy relaksu..... od 18:00 do 21:00, pokoju o podwyższonym standardzie o wymiarach 3x3m i ciut zagniłą łazienką, o barmanach którzy oferują różnorodne drinki, ale niestety trzeba strzelać bo karty nie mają i większości strzelonych drinków również nie...
Chciałam natomiast napisać o miejscu, które odwiedziliśmy w poszukiwaniu atrakcji, którymi moglibyśmy zająć sobie czas. Wynaleźliśmy w internecie strzelnicę i stwierdziliśmy, że w sumie biorąc pod uwagę, że niedługo w kinach nowy Bond to fajnie by było przez chwilę poczuć się jak agent 007 :p
Tu macie linka do ich funpage na FB
http://www.facebook.com/StrzelnicaVip?ref=ts&fref=ts

Właściciel, który jest instruktorem to świetny facet! Wszystko nam bardzo przystępnie wyjaśnił i podczas strzelania dawał wskazówki. Szkoda, że tak daleko, bo pewnie zostalibyśmy stałymi bywalcami.
Pierwszy raz strzelałam z broni krótkiej (do tej pory tylko kilka razy miałam w rękach broń myśliwską- hobby mojego taty) i powiem Wam, że chyba mam w genach to coś :)

Wrzucam moje wyniki do podziwiania ;)




2 komentarze: