wtorek, 4 marca 2014

Hity i kity :)

 Dawno już nie wrzucałam żadnych testów czy produktów innych niż makijażowe.
 Dzisiaj nadszedł ten dzień :). Wybaczcie mi zdjęcia, ale ostatnio tak pracuję, że nie mam jak zrobić porządniejszych, bo światło dzienne widzę tylko po przebudzeniu.

Zaczniemy od kremowego mydła pod prysznic Ziaja z masłem kakaowym.


Przede wszystkim kupuję je ze względu na cenę (ok 6zł) i zapach, który uwielbiam. Poza tym dobrze się pieni, jest wydajne i nie zauważyłam, żeby wysuszało skórę. Nie oczekuję od tego rodzaju produktu (w dodatku w takiej cenie) cudów niewidów- w końcu to tylko żel pod prysznic. Myje, ładnie pachnie i jest tani- lubię to! :)

Po prysznicu, tudzież kąpieli wypadałoby się nawilżyć. Powinnam opowiadać jakie to bardzo ważne, i że wcieram w siebie coś dwa razy dziennie, ale tak nie jest. Niestety bardzo często zapominam o balsamie do ciała i biję się w pierś. W dodatku grzeszę podwójnie, bo mam świetny balsam Sephora Super Supreme Body Butter, z którego jestem bardzo zadowolona (jak już sobie przypomnę, by go użyć).


Plusy: duże opakowanie (470ml), szybko się wchłania, dobrze rozprowadza i nie ma klejącej konsystencji (nienawidzę balsamów, które się mażą), skóra jest nawilżona i miękka. Widzę, że nie potrzeba wiele produktu do jednej aplikacji, sądzę więc, że okaże się wydajny :). Cena mogłaby być niższa- 75zł.

Krem do rąk z trawą cytrynową Put&Rub bardzo bardzo lubię.


Przede wszystkim natychmiast regeneruje suchą skórę dłoni (całą zimę mnie męczy ta przypadłość), silnie nawilża, na skórze zostawia cienką warstewkę (nie lepką!) ochronną. Plus za próżniowe opakowanie (nie lubię przecinać tubek i wygrzebywać resztek kremu). Baaaardzo wydajny! Jedynym dla mnie minusem jest bardzo silny zapach, jak dla mnie zbyt ostry. Cena ok 50zł.

Do demakijażu oczu i ust używam obecnie płynu dwufazowego Clinique Take the day off.


Ładnie zmywa nawet wodoodporny, mocny makijaż (eyelinery, kredki, tusze- ze wszystkim sobie radził), jest wydajny. Używam od 1,5 tygodnia i ubytek widać na zdjęciu, a używam codziennie. Nie trzeba też trzeć, aby zmyć makijaż.
Cena 99zł- wysoka wg. mnie. Marka mogłaby się postarać o lepszy dozownik, którego w zasadzie brak, bo zdarza mi się wylać o wiele za dużo. Generalnie nie lubię tego typu produktów (dwufazowych), ze względu na tłusty film, który zostawiają, ale zmuszam się mając na celu dobro skóry wokół moich oczu :). Muszę jednak później przemyć skórę czymś, co usunie tę tłustą warstwę-tonikiem lub woda micelarną.

Kiedy nakładam bardzo delikatny makijaż stosuję wodę płyn micelarny AA Prestige Pure Skin.

 Kupiłam go, bo był w promocji za ok 30zł, pojemność 400ml. Zachęcił mnie dobry stosunek ceny do pojemności. Fajnie sobie radzi z demakijażem, zdarzało mi się zmywać nim nawet mocniejszy makijaż, ale wtedy trzeba się już trochę namęczyć. Jest dość wydajny i bezzapachowy. Tak naprawdę jest ok i ciężko o nim powiedzieć coś więcej.

Na koniec produkt, którego absolutnie nie polecam. Balsam do ciała firmy Soraya.


Straszny, straszny, straszny! Kompletnie się nie wchłania, równie dobrze mogłabym wysmarować nogi smalcem. Bardzo się maże i lepi. Kupiłam zachęcona promocją 1+1 w SuperPharm (ok 15zł za 400ml). Mam jeszcze jedno całe opakowanie, poprzednie jakoś zmęczyłam, ale mam zamiar wywalić do śmieci.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz