Co mi przychodzi do głowy kiedy myślę o makijażu na wigilijny wieczór? Otóż właśnie to, co zazwyczaj lansują koncerny kosmetyczne. Czyli:
Jednym słowem olśniewające czerwone lub bordowe usta i rozświetlone spojrzenie. No tak, wszystko to bardzo piękne, tylko że cholernie niepraktyczne podczas kolacji. Szminka podczas jedzenia się rozmazuje, zostaje na zębach- albo w ogóle po dzieleniu się opłatkiem masz ją wszędzie, tylko nie tam gdzie trzeba. Wierzcie mi, któregoś roku się pokusiłam. Szczerze odradzam :)
Od tamtej pory wolę wystąpić w wersji mniej glamour, za to bardziej praktycznej- jakimś cudem jakkolwiek bym się nie umalowała i tak na zdjęciach wychodzę idiotycznie.
W każdym razie, pokażę Wam kilka propozycji, które myślę, że świetnie się sprawdzą :)
Przede wszystkim moim zdaniem, żadnych mocnych, wymagających perfekcji kolorów na ustach! Już jak chcecie zrobić furorę, postawcie na oczy.
Moim typem jest makijaż w romantycznym, delikatnym wydaniu. Ewentualnie trochę mocniej podkreślone oko.
Te są fajne i naturalne. Można dodać trochę błysku w oku.
Tu propozycja z mocniejszym okiem w brązach i starym złocie. Usta zrobiłabym jaśniejsze :)
Co Wy myślicie? Macie już jakieś plany, pomysły?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz