Muszę o tym napisać, chociaż wiem, że sezon plażowy już za nami, jednakże jeżeli ktoś jeszcze wybiera się w tropiki, to będzie jak znalazł ;) Ten duet sprawdzi się też świetnie na siłowni- bo przecież nie odpuszczamy sobie tylko dlatego, że skończył się sezon bikini i wskakujemy w obszerne, ciepłe swetry! O nie!
Chcę tu napisać o dwóch kosmetykach, które przetestowałam w trudnych, urlopowych warunkach i sprawdziły się genialnie. Chcę szerzyć tę dobrą nowinę, aby obiegła świat i abyśmy wszystkie wyglądały pięknie, zarówno na plaży mocząc się w słonej, morskiej wodzie, jak i spocone na siłowni (chociaż z ta siłownią, to zależy od celu naszego tam przebywania. Jeżeli porządnie ćwiczymy, to po treningu można wyglądać co najwyżej niezbyt tragicznie :P)
Uważam, że plaża, czy siłownia to nie są miejsca, gdzie potrzebny jest
pełen makijaż i jedyne co muszę mieć zrobione to brwi (zawsze!) i rzęsy.
Mam bardzo jasna oprawę oczu i przy moim ciemnym kolorze włosów
wyglądam bardzo niewyraźnie, jeżeli nie podkreślę brwi i rzęs.
Dobra, przedstawię Wam w końcu moich bohaterów lata 2014 :) [werbel w tle].
Tusz Lancome Cils Tint.
Cils Tint to pierwsza na rynku semi permanentna mascara, która ma się utrzymywać na rzęsach do 72 godzin. Czy Wy wiecie ile to jest? To jest 3 dni! Kto normalny nie robi demakijażu oczu przez 3 dni... nawet jeżeli mascara jest wzbogacona o substancje pielęgnacyjne (np. olejek różany- dlatego tusze Lancome tak ładnie pachną).
Pomijając jednak moje rozważania nad istnieniem potrzeby stworzenia tuszu wytrzymującego na rzęsach 72h- niezrozumiałe dla mnie zagranie marketingowe- muszę bardzo, bardzo sam produkt pochwalić.
Przede wszystkim jest rzeczywiście niezwykle trwały, w idealnym stanie przetrwał kąpiele w morskiej wodzie, szaleństwa na plaży i drzemkę w samochodzie w drodze powrotnej.
Jest konsystencja jest bardzo rzadka i to jest zarówno jego plusem, jak i minusem. Zaletą jest bardzo naturalny efekt jaki uzyskujemy po wytuszowaniu- nie oczekujcie więc firany pogrubionych rzęs, a bardzo delikatnego podkreślenia. Z drugiej jednak strony dosyć wolno wysycha i może się odbijać- zanim zaschnie na amen.
Słyszałam opinie, że nie istnieje produkt do demakijażu, który by sobie z nim radził. Muszę zdementować te plotkę- idealnie zmył się zwykłym płynem dwufazowym Sephory.
Aha, nie próbowałam testowania jego 72godzinnej trwałości... :P Jestem zdecydowanym zwolennikiem codziennego demakijażu.
Kolejnym moim niezbędnikiem plażowym jest Aqua Brow make Up For Ever, o którym już kilkukrotnie pisałam. Jest to krem-żel barwiący brwi, oczywiście wodoodporny, jak wiele kosmetyków tej marki.
Nie jest to może najłatwiejszy produkt do makijażu brwi, ale jeżeli ma się odrobinę wprawy można uzyskać fantastyczny efekt. Koniecznością jest posiadanie pędzelka do brwi ;)
Podobnie, jak w przypadku tuszu przetrwał intensywny dzień na plaży w nienaruszonym stanie. Za ten test terenowy ogromny plus :)
Dodatkowo cieszy mnie fakt, że marka ma w swojej ofercie tyle odcieni, że każdy może dobrać sobie kolor idealny.
Baaaaaaaardzo wydajny!